I tak po super weekendzie powrot do pracy...
Wstaje wczesnie rano okol 6.30-7.00 mej. Jem sniadanie z Monsieur Jaques Mann i jego zona.
Po sniadaniu lekka toaleta i do winiarni ktora znajduje sie 5min od domu...
Wiec okolo 8:00 jestem gotowy i czekam na wyjazd wraz z innymi zbieraczami w winiarni.
Jest chlodno i wilgotnie, ubrania brudne nie ma sensu prac gdyz codzinnie sie jakies wiongron rozpryska na spodniach ktore sie kleja od cukru...
Wsiadamy do 3 furgonetek i jedziemy w droge w zaleznosci od tego co powie pan od zarzadzania polam winorosli~
Zalezy ktore winogrono jest dojrzale i mozna zbierac.
W furgonetkach siedzimy na lawkach, BHP 0% ale co tam;)
Jak dojezdzamy na miejsce otrzymujemy instrukcje co zbierac, rzedy oznaczone sa kolorowymi sznurkami, nasze sa pomaranczowe. Zdaza sie ze jest jeden rzad pomaranczowy kolejny niebieski i nastepny znow pomaranczowy...
I zdaza sie takze ze ktos sie pomyli i zbierze kogos innego winogrona, ale ludzie tutaj sa uczciwi i w takim wypadku winogron zostalyby oddane.